czwartek, 31 stycznia 2013

„Lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich.”


Andrzej Sapkowski

Nigdy nie odczuwałam szczególnej ekscytacji na widok siatkarzy. Ludzie jak ludzie, patrzący jedynie na świat z nieco innej, wyższej perspektywy. Nie było dla mnie czymś niesamowitym patrzeć na nich, przebywać wśród nich, a nawet czasem z nimi rozmawiać, choć w zasadzie nie było wspólnych tematów.
Byłam jednak w stanie zrozumieć wszystkie ich fanki, które nie potrafiły się zachowywać  tak powściągliwie jak ja. Wyróżniający się na tle innych wzrost, sława, jaka ich otaczała i przede wszystkim pięknie wyrzeźbione ciała mogły działać na wyobraźnię i demoralizować młode kobiety, a czasem nawet i dziewczyny. Nie mówię, że byłam całkiem odporna na ich urok. Jestem kobietą i miło było popatrzeć na przystojnych facetów. Jeśli nawet coś się działo w okolicy mojego podbrzusza, kiedy kontemplowałam ich wygląd, starałam się chować to w sobie, nie okazywać po sobie niczego. I jestem pewna, że niektóre moje reakcje, te najbardziej zawstydzające, nie wynikały z faktu, że uprawiają taki, a nie inny zawód.
Co nas pcha w ramiona facetów, którzy nie są dla nas? Czy sława i pieniądze czynią z nich automatycznie obiekt pożądania dla kobiet? Wmawiamy sobie, że coś do faceta czujemy, że to właśnie miłość, że to na pewno ten jedyny. A teraz, gdyby z obrazu stworzonego w naszej głowie wyciąć jego pieniądze, sławę i splendor…? Czy byłby tym samym facetem, czy nadal by nas podniecał, czy szalałybyśmy za nim tak, jak szalejemy teraz?
Doprawdy nie wiem, co sprawiło, że straciłam głowę dla Niego. Starałam się myśleć racjonalnie, tłumaczyć sobie wszystko dokładnie, że tak na pewno nie będzie w porządku i w ogóle, że takie coś nie ma prawa bytu. A jednak nie dałam rady opanować swoich myśli i uczuć i stało się. A jakie były tego skutki, o tym postaram się opowiedzieć. 

Tadadadaaaam! Fakt, że zdałam sesję i mam prawie trzy tygodnie wolnego działa na moją wenę w sposób cudowny. :)