Phil Bosmans
Mijały dni, moje życie biegło swoim torem i tylko czasem
wracałam wspomnieniami do momentu, w którym na mojej drodze stanął On. Zastanawiałam
się, czy aby na pewno to wydarzenie miało miejsce, bo wraz z upływem czasu
wspomnienia się rozmywały i już niczego nie mogłam być pewna.
Kiedy wreszcie zdążyłam zaakceptować fakt, że to wszystko mi
się przyśniło, a wyrwaną z notatnika
kartkę tłumaczyłam sobie ingerencją mojej siostrzenicy; odebrałam połączenie od
numeru, którego nigdy wcześniej nie widziałam na oczy.
Przedstawił się grzecznie i zapytał, czy rozmawia z
dziewczyną, która zgubiła się w Spodku. Przez głowę przeleciało mi z tysiąc
myśli, zaczynając od tego, że zrobiłam z siebie wtedy idiotkę, a kończąc na
tym, że to jednak zdarzyło się naprawdę. Myśli nie szły w parze ze słowami i w
słuchawce zapanowała głucha cisza, ja nie powiedziałam ani słowa, dopiero
Marcin zaniepokojony brakiem odzewu zaczął bezsilnie i z rosnącym
zniecierpliwieniem powtarzać „Halo?”. Może to dało mi ostatecznego kopa, bo
słabym głosem odrzekłam:
- Tak, to byłam ja. Miło, że dzwonisz. – Wspięłam się tym
samym na wyżyny elokwencji i dochodząc do siebie zaczęłam zastanawiać się, jaką
sprawę ma do mnie, że zaszczycił mnie telefonem. Nie miałam zielonego pojęcia,
ani nawet czerwonego, co też reprezentant Polski w siatkówce mężczyzn mógł
oczekiwać ode mnie, zwykłej studentki inżynierii środowiska.
Dowiedziałam się po pewnym czasie, kiedy to wreszcie zaczął
mówić od rzeczy i przestał rozprawiać o pogodzie, ostatnio rozegranym meczu i
tym, że Zagumny ma ostatnio stany lękowe. Zupełnie nie wiedziałam, po co mi
wiedza na każdy z tych tematów, w końcu nie znałam tego człowieka z innej
perspektywy, jak tylko sławnego siatkarza. On mnie nie znał tym bardziej, nawet
pewnie nie wiedział, jak mam na imię. Otóż okazało się, że Marcin chce mnie
zaprosić do kina.
Sklęsłam w sobie, słysząc tę propozycję, wypowiedzianą nieco
zbyt szybko, bym mogła załapać, o co mu chodzi, musiałam poprosić o
powtórzenie.
-Ale że kino? Jak, gdzie i kiedy?” – wciąż myślałam, że
jednak się przesłyszałam.
-Normalnie, chcę cię zaprosić do kina. Gdzie chcesz i kiedy
chcesz – zamyślił się na chwilę – to znaczy podaj miejsce i datę, akurat mam
wolne przez pewien okres czasu, więc jestem do twojej dyspozycji.
Przytłoczona propozycją, niewiele myśląc oznajmiłam, że
pasuje mi w sobotę w Cinema City w Galerii Jurajskiej. Nie pytał o to, gdzie
owa galeria się znajduje. Albo wierzył w siłę internetu, albo, czego w ogóle
nie chciałam dopuszczać do myśli, wiedział, gdzie mieszkam. Nie spytał także o
to, jaki film bym chciała obejrzeć i właściwie jak mam na imię. A ja żałowałam
podjętej pochopnie decyzji, bo znając trochę jego charakter po obejrzeniu
mnóstwa odcinków Igłą Szyte, spodziewałam się, że będę się nudzić na filmie,
który wybierze. A z drugiej strony, kiedy tylko przypominałam sobie stalowy
odcień jego oczu, skłaniałam się ku stwierdzeniu, że to był dobry wybór.
I pozostało mi czekać całe trzy dni do tego wielkiego dnia,
podczas których nieustannie rozmyślałam, w co się ubiorę i jak to będzie, przy
czym popadłam w delikatną obsesję.
Kiedy to piszę, co chwilę wpatruję się w zdjęcie, które wisi
wprost przed moimi oczami i jest absolutnie piękne, nawet z autografem. ;)
Pierwsza! :D
OdpowiedzUsuńTo tak, Marcin zadzwonił, a ona straciła głos. W sumie to się nie dziwię, ja bym po moją szczękę pewnie musiała biec na parter, podczas gdy zazwyczaj mieszkam na piętrze drugim. Mam dziurę w mózgu, więc nie kojarzę jakie filmy oglądał Magneto w Igłą Szyte, ale pewnie zostanę uświadomiona w następnym rozdziale , mam nadzieję taką. Cóż, to szykuje się swoista randka w ciemno w kinie. Mi tam pasuje :D
UsuńNo nie powiem, też na pewno spokojnie bym czegoś takiego nie przyjęła :D mam nadzieję, że Marcin wybierze ciekawy film xd
OdpowiedzUsuńCinek jaki to! Romantyczny wypad do Jurajskiej, awwww *.* Nie powiem śmiały chłop. :)))
OdpowiedzUsuńA więc jednak On :) Poprawiłaś mi humor.
OdpowiedzUsuńChociaż tyle dobrego z tego wynikło. ;)
UsuńO, czyli jednak Magneto! :)
OdpowiedzUsuńHm, ja mam takie wrażenie, że nasz kapitan tylko zgrywa takiego sztywniaka i filozofa. Na ogół, przynajmniej wśród kibiców, staje się bardzo towarzyski. :)
Zdaję się na jego gust filmowy. W moim mniemaniu, bardzo dobry.
Lubię Marcina, taki spokojny i ułożony człowiek. Film wybierze dobrze, jestem tego pewna.
OdpowiedzUsuńtego też ci nie skomentowałam :OOO
OdpowiedzUsuńMagneto taki hm... szybki !
Zagumny i jego stany lękowe > wszystko
OdpowiedzUsuńPoważnie, dziewczyna będzie miała informacje z pierwszej ręki! ;p