Gabriel García Márquez
Nie było innego wyjścia, jak tylko ułożyć Marcina w moim
łóżku, tuż obok mnie. Wynajmowane mieszkanie, dzielone ze współlokatorem, który
zarazem był moim najlepszym przyjacielem nie obfitowało w wolną przestrzeń.
Zajęłam się logistyczną stroną tego przedsięwzięcia i wręczyłam Marcinowi
ręcznik, po czym skierowałam go do łazienki z nakazem ogarnięcia się. Niestety
nie byłam w stanie dać mu żadnej odpowiedniej koszulki do spania, bo w
bartkowej wyglądałby co najmniej jak podlotek, który w drastycznym tempie
wyrasta z ubrań.
Do łazienki weszłam zaraz po Marcinie, a kiedy mijałam się z
nim w przedpokoju i ogarnęłam jego nagą klatkę piersiową wzrokiem, zrobiło mi
się odrobinę zbyt gorąco. Tylko trochę. Umyłam się, szczególną uwagę
przykładając do zębów, bo chciałam być przygotowana na każdą ewentualność i
wróciłam do pokoju. Siedział na łóżku, tak śmiesznie wielki na tle skromnego,
jednoosobowego łóżka. Oboje byliśmy zawiani, wiec oczywiste dla nas było to, że
musimy spać razem i nie naprawdę ma innego wyjścia.
Uśmiechnął się do mnie tym swoim rozkosznym uśmieszkiem, a
ja niewiele myśląc zarządziłam spanie. Dziwnie było leżeć tak blisko osoby,
która pociągała mnie w ten szczególny sposób i usiłując trzymać się na dystans.
Leżeliśmy już jakiś czas, on na boku za moimi plecami, ja wciśnięta w ścianę.
Nie mogłam zasnąć, bo nie było zbyt wygodnie, a jego obecność wzmagała mój
niepokój. W końcu poczułam jak
nieświadomie przygarnia mnie do siebie i łaskocze swoim oddechem w ucho. Było
mi tak cudownie, że od razu zasnęłam.
Rano obudziłam się w jego ramionach i nawet nie musiałam
udawać, że nadal śpię, bo on już nie spał. Wpatrywał się we mnie uważnie i jak
tylko zobaczył, że otworzyłam oczy, uśmiechnął się i odgarnął mi grzywkę, która
swoim denerwującym zwyczajem wchodziła mi w oczy. W odpowiedzi na mojej twarzy
ukazał się blady uśmiech, który nie był taki jaki powinien być. Może było to
spowodowane nową sytuacją, a może tym, że po prostu czułam się niezręcznie. Ale
kiedy Marcin zbliżył swoje usta do moich i zaczął delikatnie je obcałowywać, aż
zamruczałam z zadowolenia i nie stawiałam oporu. Wręcz przeciwnie, poddałam mu
się całkowicie i skończyliśmy na wzajemnym poznawaniu swoich ciał.
Gładził właśnie moje plecy, co przyprawiało mnie o dreszcze,
kiedy o swojej obecności postanowił poinformować mnie Bartek, wpadając z
impetem do mojego pokoju. Instynktownie zakryłam nas kołdrą, a Bartek nic sobie
nie robiąc z tego, że sytuacja jest niezręczna, przywitał się z Marcinem
podając mu rękę, mnie pocałował w policzek i zaczął nawijać o tym, skąd właśnie
wrócił i jak się wczoraj bawił.
Kiedy skończył i wreszcie zostawił nas samych, spojrzeliśmy
tylko po sobie i wpadliśmy w niekontrolowany atak śmiechu, zbyt zszokowani
występem Bartka, by analizować to, do czego między nami doszło.
Trochę mi z tym zeszło. Przepraszam.
Teraz chyba będzie lepiej.
Kochane Misiaki, jeśli mam komuś dawać znać o nowościach, zapraszam tu.
Trochę mi z tym zeszło. Przepraszam.
Teraz chyba będzie lepiej.
Kochane Misiaki, jeśli mam komuś dawać znać o nowościach, zapraszam tu.
O mój Boże! Zabiłabym swojego współlokatora, za przerwanie mi małego co nieco z Marcinem! No po prostu padłby trupem, zanim zdążyłby powiedzieć... No cokolwiek powiedzieć.
OdpowiedzUsuńMoja droga Kobietko, czekam na więcej! (:
Akcja się błyskawicznie rozwija. To trochę dziwne, Marcin ledwo poznaje laskę, która idzie do toalety w Spodku i nagle dostaje jej numer, wie gdzie mieszka i spędza z nią noc? Dziwnie. Ale przynajmniej nie jest nudno :)
OdpowiedzUsuńInaczej sobie Możdżona wyobrażałam. Zobaczymy co z tego będzie :) Na miejscu tej dziewczyny w ogóle bym się nie zastanawiała czy to słuszne czy nie, tylko bym brała Możdżonka od razu!
Współlokator jest epicki. A Marcin to Marcin, pasują do siebie.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Marcina Możdżonka, jedna z nie wielu osób publicznych, która mnie nie drażni. Jedynym minusem jest to, że nie wyobrażam go sobie jako obiektu seksualnego hehehe:)
OdpowiedzUsuńBartek? No chyba nie Kurek? :c Niemniej jednak i tak mistrz! ♥
OdpowiedzUsuńMarcin jest tak uroczy, że ja i mój pluszowy miś możemy schować się za miotłą. *.*
o Bożenko! Jak śmisznie. :3 Fany współlokator nie ma co! Ten od łóżka też. ^^
OdpowiedzUsuńWspółlokator zasłużył na jakąś specjalną nagrodę, chociaż może to, co zrobił jest lepsze niż ucieczka ;)
OdpowiedzUsuńBartek to zdecydowanie bohater tego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńkurcze, troche wypadłam z tematu :C
OdpowiedzUsuńale tak. klata Możdżona! nadal kojarzy mi się z tym odcinkiem Igłą Szyte z Japonii, z szatni. Ta jego zawstydzona mina, lovlovlov.
Co tam, że Bartek wchodzi, who cares? Jej, podobała mi się ta scena, tak beztroska, idylliczna wręcz *-*
Matko.
OdpowiedzUsuńLubię Bartka. Mam nadzieję, że będzie go więcej. I w sumie cieszę się, że nie doszło do czegoś więcej, nie ma co się spieszyć, jeszcze przyjdzie na to pora! :3