czwartek, 30 maja 2013

Człowiek to rzeczownik, a rzeczownikiem rządzą przypadki.

 Krystyna Siesicka


Są takie momenty w życiu, kiedy czujesz, że żyjesz, że świat po prostu należy do ciebie. Są też takie pomyłki, które mogą zaważyć na twoim życiu. Moment należał do mnie, ale to nie ja się pomyliłam.
Tego dnia po prostu się przełamałam i poszłam po raz kolejny do lekarza, który poza przepisaniem standardowych leków, zalecił ponowne badanie krwi. Wróciłam do domu i nie działo się nic szczególnego poza tym, że pod moim oknem kosili trawę, co doprowadzało mnie do szaleństwa i musiałam szczelnie pozamykać wszystkie okna, co jeszcze bardziej potęgowało to moje szaleństwo.
Marta wpadła jak burza, z butelką wina w ręce i oznajmiła bardzo stanowczym tonem, już od progu, że się zakochała. Zbiło mnie to nieco z tropu, bo kto jak kto, ale Marta należała do zdobywczyń i jakoś nie widziałam jej w roli głupiutkiej, zakochanej dziewczyneczki. Bardziej pasowała mi do roli nieugiętej dominy pastwiącej się nad swoim uległym, z wielką satysfakcją wbijając swoje niebotycznie wysokie szpilki w jego plecy. Skoro jednak moja przyjaciółka postanowiła odmienić jakoś swoje życie, musiałam ją wesprzeć i wysłuchać pieśni pochwalnych na temat jej nowego i chyba jedynego jak do tej pory obiektu westchnień.
Dopiero następnego dnia, kiedy wstałam z łóżka lewą nogą, tak jak lubię najbardziej, bo zupełnie nie wierzę w zabobony, poczułam, że to będzie dobry dzień. Noc z Martą zniosłam zadziwiająco dobrze i nawet nie przeszkadzało mi jej chrapanie, bo kiedy w końcu opadła z sił, które wyciągnęło z niej jej nieustanne trajkotanie, stwierdziła, że po prostu nie może już wrócić do domu i jak gdyby nigdy nic zasnęła obok mnie, w moim łóżku. Nawet bawił mnie fakt, że mogę się nad nią trochę popastwić, bo drastyczne pobudki nie były jej ulubionym zjawiskiem.
Pewnie spędziłybyśmy wspólnie uroczy dzień, gdyby nie fakt, że mój telefon zaczął dzwonić. Z myślą, że to Marcin, odebrałam go nie patrząc na wyświetlacz i nieco zbyt kokieteryjnie zamruczałam do słuchawki. Odpowiedź zwaliła mnie z nóg, bo po pierwsze, mój rozmówca miał bardzo stanowczy głos, po drugie, ten głos należał do kobiety, a po trzecie, nie potrafiłam uwierzyć w słowa, które płynęły do mojego ucha. Dobrze, że siedziałam, a za plecami miałam łóżko, bo upadek był łagodny. Wzywano mnie do przychodzi w trybie pilnym, bo nastąpiła pomyłka.

Pomyłka, która omal nie zniszczyła mi życia. 

Korzystając z okazji, że wena ze mną jest i wariuję, bo mam przeczucie, że samolot sprawi nam niezbyt przyjemną niespodziankę. A ja lubię latać. I to przeczucie powoduje, że jest mi źle. 
Gdybym nie wróciła - pamiętajcie, że Was kocham. 

13 komentarzy:

  1. Kochanie moje lalalala, przestać proszę panikować, bo... bo będzie źle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a i tak będzie pilotował kapitan Wrona!

      Usuń
    2. swoją drogą... nie sądzisz, że w zbyt wielu miejscach sobie ten nasz Andrzejko dorabia?

      Usuń
    3. A, BO ZAPOMNIAŁAM!
      Coś tu mi śmierdzi...
      już wiem co!
      Jaka pomyłka? Coś Ty tu mi wymyśliła. Mam nadzieję, że nie chcesz stresować Marcina. Bo jak Marcin się stresuje to rośnie. A już chyba wystarczająco rosły jest, nie?

      Usuń
    4. Kocham i no, dobranoc <3
      Baw się grzecznie w tych ciepłych krajach!

      Usuń
  2. Po pierwszy: nie kracz mi tu takich rzeczy! Zawsze się boję, gdy ktoś mi bliski leci samolotem, a Ty mi tutaj dodatkowe stresy zapewniasz.
    Nie podoba mi się ta pomyłka. Przepisali jej złe leki, wystawili złe wyniki? Oby nie. Oby to była pomyłka w stylu pomylenia płci na karcie pacjenta. Proszę :c

    OdpowiedzUsuń
  3. tak, tak, kończ w takim momencie. nic Ci nie będzie, wrócisz i napiszesz nam jeszcze dużo rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomyłka? A puknął Cię ktoś kiedyś za przerwanie w takim momencie? (Puknął - bez skojarzeń!).

    OdpowiedzUsuń
  5. to ja się pomodlę za szczęśliwy lot. :)
    pomyłka? jaka pomyłka, do cholery? ta służba zdrowia chyba naprawdę jakieś jaja sobie robi. i poważnie zaczynam się zastanawiać, czy chcę do niej należeć.
    intrygująca ta Marta. choć takiego trajkotania o zakochaniu chyba bym nie zniosła.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie panikuj Słonko. Polecisz, wrócisz i opowiesz (mam nadzieję) jak było. Samoloty są bezpieczne i twierdzę to ja, która latać nie znosi i robi to tylko dlatego, że w pewne miejsca inaczej trudno byłoby się dostać ;)
    Marcina mi brakuje. Po lekarzach nie spodziewam się niczego dobrego, więc żadna pomyłka mnie nie zaskoczy. Chyba.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaka znowu pomyłka?! Czekam na wyjaśnienia!
    A co do ciebie - daj spokój. Na pewno wrócisz. Nie zostawisz nas, tych, którzy cię kochają :3

    OdpowiedzUsuń
  8. No tak służba zdrowia podmieniła wyniki i okaże się, że nie jest aż tak chora jak jej się wydawało.
    Tylko, że Marcin chyba złamał jej serce. Tak mi się wydaje przynajmniej!

    OdpowiedzUsuń